Co zrobi matka dla ratowania dzieci? Oleńka, teraz już Franka Wyrobek, dla ratowania dzieci poświęca wszystko, co dla niej najważniejsze - przeszłość, to, kim jest, a także kobiecą godność. Panna z dwojgiem maleńkich dzieci, pozbawiona dachu nad głową, pracy i środków do życia, poszukiwana przez żandarmów, bierze ślub z człowiekiem z obcego jej świata, kowalem Ignacym. Franka przenosi się do mężowskiej chaty w Mickunach. Jedynie dzięki ciężkiej pracy udaje jej się nie myśleć o nocach z mężczyzną, którego nie kocha. Ignacy rządzi w domu twardą ręką, tylko troska o dzieci i skrywane na dnie serca wspomnienie utraconego Joachima pozwalają dawnej hrabiance Ostojańskiej wytrwać pod cudzym dachem. Tymczasem wielka wojna rzuca ich za Wołyń, gdzie do głosu dochodzą ukraińscy nacjonaliści. W świecie ogarniętym nienawiścią młoda kobieta robi wszystko, by ocalić dzieci, resztki człowieczeństwa i miłość. Przewrotny los szykuje jej jednak niespodziankę.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Jest koniec 1940 roku. Gustaw Lindner od 6 miesięcy przebywa w łagrze Smolnyj gdzieś w samym sercu Syberii i może tylko śnić o powrocie do Lwowa, który jednego okupanta zamienił na drugiego. Całymi nocami rozmyśla o Mariannie, Lilce, Jakubie i małym Michasiu, a za dnia, razem z innymi, w nieludzkich warunkach pracuje przy wyrębie lasu. Jego towarzyszem niedoli jest stary Akim, dzięki któremu Gustaw poznaje przerażającą historię o Hartadze - pół człowieku, pół niedźwiedziu kryjącym się wśród leśnych syberyjskich ostępów otaczających baraki. Kiedy nocami rozlegają się dalekie wycia wilków, nikt nie powinien spać spokojnie.
W tym samym czasie we Lwowie Marianna z Lilką próbują odnaleźć się w wojennej rzeczywistości i kiedy już się wydaje, że czarne chmury nad ich głowami trochę się rozwiały, na rodzinę spada nieoczekiwany cios.
UWAGI:
Na stronie tytułowej i okładce: Prószyński i S-ka.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Ukraiński bohater, a w rzeczywistości pozbawiony skrupułów zbrodniarz. Oto dwa oblicza Romana Szuchewycza, działacza OUN i dowódcy UPA, odpowiedzialnego za ludobójstwo Polaków na Ukrainie Zachodniej. Niniejsza praca, poświęcona postaci Szuchewycza, stanowi przegląd całego jego życia. Autor poszukuje odpowiedzi na pytanie, jak doszło do tego, że członek znanej, inteligenckiej rodziny, stał się ukraińskim terrorystą zwalczającym państwo polskie, a następnie współpracownikiem niemieckiego wywiadu. Przybliża jego działalność na Rusi Podkarpackiej, będącej poligonem doświadczalnym OUN. Omawia współudział w tworzeniu batalionu "Nachtigall", który w zamyśle ukraińskich nacjonalistów miał stanowić zalążek ich armii. Podczas służby w batalionie policyjnym SS na Białorusi Szuchewycz nauczył się niemieckiej metody pacyfikacji wsi - wszystkich mieszkańców uznawano za bandytów i mordowano. Sam rozwinął ją potem "twórczo" w Małopolsce Wschodniej, nazywając ludobójstwo Polaków "wysiedleniami". Szybko podporządkował sobie zarówno OUN, jak i UPA. Jako faktyczny dyktator starał się działać tak, by za nic nie odpowiadać. Decyzje podejmował formalnie ktoś inny, jak na przykład fikcyjna Ukraińska Główna Rada Wyzwoleńcza. Jak bardzo zakłamanie i zbrodnia towarzyszyły Szuchewyczowi, autor dowodzi na przykładzie czystki etnicznej w Małopolsce Wschodniej. Jest ona zarazem świadectwem realizowanej przez niego polityki fałszowania rzeczywistości i obarczenia winą kogoś innego. Dyktator do końca wierzył w wybuch III wojny światowej. Zakładał naiwnie, że mocarstwa zachodnie potraktują OUN-UPA jako sojusznika. Wskutek tego doszło praktycznie do zagłady ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego. Sowiecka sprawiedliwość dosięgła wszystkich, których ręce unurzane były w polskiej krwi...Autor oparł swą prace na wszelkich dostępnych źródłach - dokumentach, wspomnieniach i relacjach, zwłaszcza ukraińskich. Głównym jego celem jest ukazanie prawdziwego, zbrodniczego oblicza Romana Szuchewycza i wyjaśnienie, dlaczego traktowanie go dziś na Ukrainie jako bohatera musi w Polakach budzić sprzeciw.
UWAGI:
Bibliografia. Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Ukraińskie podziemie OUN-UPA przestało istnieć w 1954 roku, kiedy ostatni przywódca został wydany przez swoich w ręce KGB. Od tej pory resztki struktur były szybko rozpracowywane i likwidowane. Sowietom nie udało się jednak w pełni wytępić ruchu, który obecnie na Ukrainie już otwarcie przeżywa swój renesans. Budzi to przerażenie wielu Polaków, których przodkowie zostali bestialsko pomordowani na Kresach przez banderowców. Wielu badaczy zajmujących się od lat heroizacją ukraińskiego nacjonalizmu, nie chce jasno ocenić postawy arcybiskupa Szeptyckiego wobec UPA. Metropolita, który wielokrotnie piętnował zbrodnie, u kresu życia potępił winnych im banderowców. Uznał ich za nieszczęście dla Ukraińców i chciał dogadać się z Sowietami. Jednak działalność UPA, liczącej na wybuch III wojny światowej, znacząco to utrudniała. Cerkwi przyszło zapłacić za dwuznaczną postawę wobec ukraińskiego nacjonalizmu i nadziei pokładanych w ekspansji Adolfa Hitlera na wschód. Część duchownych przeszła na prawosławie, a część do podziemia, stając się, de facto, banderowską przybudówką. Sowieckie służby bezpieczeństwa, wiedząc o wsparciu udzielanym OUN-UPA przez Cerkiew, potraktowały ją jako poplecznika ukraińskiego nacjonalizmu - cel do bezwzględnego zniszczenia. Autor szczegółowo opisuje proces, podczas którego Sowieci próbowali zdusić opór masowymi represjami. Paradoksalnie, jednocześnie wymierzali sprawiedliwość zbrodniarzom, których ręce splamiła polska krew na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Sowieckie organy odegrały więc mimo woli rolę mścicieli za rzezie na ludności polskiej.
UWAGI:
Bibliografia na stronach 386-390. Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni